niedziela, 7 sierpnia 2011

A ja sobie leżę pod….

No nie, nie pod gruszą, ale pod modrzewiem - wreszcie mam wakacje i korzystam z nich w pełni, czytam sobie na huśtawce pod modrzewiem, chodzę po lesie, zbieram grzyby, no i rzecz jasna polowania też nie zaniedbuję. Miałam oczywiście ogromne plany robótkowe – topik i bolerko z limonkowej Wirginii, zakładki, bo mocno się w nich przerzedziło, ale w TV niewiele, zwłaszcza, że dysponuję generalnie TVP1 i TVP2, czasem Polsat daje się oglądać, ale TVN już nie, a do robótek potrzebuję albo towarzystwa, czyli rozmowy albo telewizora, a że ani jednym ani drugim nie dysponuję, to pozostaje mi czytanie, co zupełnie mnie nie martwi, jako, że na co dzień na nie czasu trochę brakuje, więc nadrabiam zaległości!

Żaden parasol ani daszek nie jest potrzebny, bo u mnie występuje daszek naturalny:


A efekty polowania z aparatem są takie – dwa nowe motylki:


Pod wieczór, kiedy słońce zaczyna już zachodzić pięknie oświetla pajęczyny, trzeba upolować moment, kiedy akurat ładnie są oświetlone i jest szansa aby były widoczne na zdjęciu:


Udało mi się upolować też takiego ptaszka:

Dzięcioł złośliwiec – jak tylko ustawiam się z aparatem, to on natychmiast galopuje do góry, a akacja na której próbuję go upolować jest bardzo wysoka, więc po chwili znika mi na jej szczycie.

Zbliża się jesień, w lesie już tak dużo żółtych liści leży, a na moje leszczyny, zaczynają przybiegać takie rude paskudy, dzięki którym nigdy nie udaje nam się zebrać laskowych orzechów – wszystkie nam wynoszą!

Na dzisiaj tyle, bo internet mam przez telefon i ślamazarzy mi się okrutnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz